Beniaminek pokazał wilcze zęby
Prezes Maciej Kochański i opolskie wilczyce
Foto: Andrzej Klimek
Opolskie wilczyce, siatkarki Uni Opole debiutujące w
tym sezonie w najwyższej klasie rozgrywkowej - Tauron Lidze, zajęły siódme
miejsce w tabeli. Okazały się tym samym najlepszym ligowym beniaminkiem od
trzynastu lat! Nie tylko nie zagrzały miejsca w strefie spadkowej, ale
skutecznie i z zębem (wilczym) walczyły z najlepszymi w play-offach.
Beata Łabutin: Pierwszy sezon i siódme miejsce na jego zakończenie. Czy taki był plan tuż po awansie do Tauron Ligi?
Maciej Kochański, prezes Uni Opole: Z pewnością nie, chociaż na pewno nie zamierzaliśmy pokornie pozostawać w ogonie. Znając możliwości finansowe klubu, zdając sobie sprawę ze wszystkich plusów i minusów wynikających z bycia beniaminkiem, a także z olbrzymiego wyzwania związanego z przekształceniem stowarzyszenia Uni Opole w spółkę akcyjną, naszym podstawowym planem było grać tak, by bez specjalnych stresów utrzymać się w lidze, walcząc o każdy punkt. Oczywiście przed sezonem wiele osób wskazywało właśnie nasz zespół jako pretendenta do spadku, co jest niejako wpisane w status beniaminka.
A wy wyłamaliście się ze schematu…
- Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, co niesie ze sobą pozycja debiutanta, jednak patrząc od początku sezonu na postawę dziewczyn, na ich zaangażowanie, apetyty, ambicję zaczęliśmy myśleć, że może być lepiej niż zakładaliśmy i że walka w obrębie miejsc 10 – 12 o trzymanie to może za mało ambitny plan. No i jest siódme miejsce, które możemy chyba określić mianem niespodzianki.
Jak układał się sezon?
- Tuż po awansie było wiadomo, że zostaje z nami większość naszych zawodniczek. Mieliśmy więc na początku sezonu tę przewagę, że dysponowaliśmy zgranym, znającym się doskonale zespołem, podczas gdy dla wielu ekip był to jeszcze czas roszad, zmian, transferów. Dlatego przyjęliśmy opcję, że o ile dla większości drużyn najważniejszą częścią sezonu jest faza play off, to dla nas będzie to jego początek. Zakładaliśmy walkę o zdobycie tylu punktów, by jak najszybciej odskoczyć od strefy spadkowej, a potem spokojnie grać.
Plan się powiódł.
- Tak, choć pierwszy mecz z mistrzem Polski Chemikiem Police przegraliśmy. Myślę jednak, że kwestia debiutu, mecz otwarcia ligi, transmisja telewizyjna, fakt, że oczy całego siatkarskiego świata były na nas skierowane, zrobiły swoje i stresu było nieco za wiele. Jednak każdy kolejny mecz pokazywał, że wilczyce konsekwentnie realizują założony plan i punktują. Potem przyszedł moment przestoju, inne zespoły okazywały się mocniej przygotowane – i mentalnie, i taktycznie. Jednak w końcówce sezonu dziewczyny walczyły z podniesionymi głowami; wiedząc, że utrzymanie w lidze mają pewne spokojnie biły się o każdy punkt, o wejście do fazy play off. Udało się. Co prawda dwa mecze z Chemikiem Police dziewczyny przegrały, jednak walka o siódme miejsce z BKS Bostik Bielsko-Biała była pasjonująca. Najpierw mecz zwycięski dla Bielska u nas w Opolu, potem nasza wygrana w Bielsku i – jak u Hitchcocka – złoty set i wygrana dwoma punktami. Myślę, że to ciężko wywalczone siódme miejsce będzie jeszcze długo punktem odniesienia dla debiutantów, jest to bowiem najlepszy wynik osiągnięty przez beniaminka od trzynastu lat!
Jakie ambicje mają opolskie wilczyce gdy chodzi o kolejny sezon?
- Przygotowania właściwie trwają bez przerwy. O ile dla sztabu szkoleniowego zasadnicza praca to ta od pierwszego meczu w sezonie, to dla zarządu, dla sztabu organizacyjnego trwa ona bez przerwy. Trzeba już myśleć o zabezpieczeniu funduszy na sezon, co w Opolu jest dość trudne, jest bowiem miastem specyficznym, bez wielkiego przemysłu, bez pieniędzy z wielkich spółek państwowych. Tutaj zaplecze finansowe trzeba tworzyć w oparciu o mniejszy biznes, o ludzi, którzy chcą być z nami, włączyć się w siatkarskie zmagania. Tworzymy coś w rodzaju systemu abonamentowego, opartego na niebyt dużych, lecz przekazywanych systematycznie kwotach i w ten sposób po części budujemy budżet klubu.
No i musimy pamiętać, że element zaskoczenia, jakim dysponowaliśmy jako nieznany beniaminek, bez wielkich nazwisk w składzie, już nam nie przysługuje (śmiech). Nikt nas już teraz nie będzie bagatelizował i z tym się oczywiście liczymy, więc tym cięższa praca przed nami, w tym taktyczna.
Punkty, taktyka, budżet… A emocje?
Przede wszystkim duma. Siódme miejsce w tabeli najwyższej klasy rozgrywkowej siatkarek to sukces zespołu, powód do wielkiej satysfakcji dla Uniwersytetu Opolskiego, dla miasta. Jesteśmy najmłodszym zespołem w lidze, o najmniejszym budżecie, jednak myślę, że zęby naszych wilczyc jeszcze tu i ówdzie ukąszą.
Rozmawiała Beata Łabutin