Wracamy na łamy. W mojej pracowni, czyli „Telefon do lasu”
Wywiad
ukazał się w grudniowym numerze pisma uniwersyteckiego „Indeks”.
Z dr. Grzegorzem Hebdą, adiunktem w Instytucie Biologii Wydziału Przyrodniczo-Technicznego Uniwersytetu Opolskiego, rozmawia Barbara Stankiewicz
– Halo, halooo, słabo Pana słyszę, zasięg fatalny…
– Bo właśnie jestem w lesie, zbliżam się do wyrębu, może będzie lepiej… A teraz?
– Teraz lepiej. Dalej szuka Pan popielic?
– Nie, dziś kontroluję drzewostany w Stobrawskim Parku Krajobrazowym w poszukiwaniu najmniejszej europejskiej sowy, czyli sóweczki – badamy ją od kilku lat, razem z pracownikami parku. To bardzo rzadka sowa, parę lat temu znaleźliśmy jej pierwszy w naszym województwie lęg. Dziś próbowaliśmy, razem z moim przyjacielem Michałem Sierakowskim, pracownikiem Stobrawskiego Parku Krajobrazowego, wytropić dziuplę pary, która zwodziła nas przez cały sezon lęgowy.
– Trzy lata temu, podczas akcji obrączkowania ptaków w Borach Niemodlińskich, trafił Pan na ślady popielicy (ssak z rodziny pilchowatych), a później znaleźliście w Stobrawskim Parku Krajobrazowym należącą do tej rodziny koszatkę, gryzonia niewidzianego na terenach dzisiejszego województwa od stu lat. O tym sensacyjnym wydarzeniu informowały szeroko media, nawet Radio Maryja…
– W Polsce żyją cztery gatunki popielicowatych i wszystkie podlegają ochronie: popielica, koszatka, żołędnica i orzesznica. Popielica nie jest w Polsce aż taką rzadkością, można ją spotkać rzadko i wyspowo w zasadzie w całym kraju, szczególnie w Sudetach i Karpatach, a w naszym województwie odnotowano jej obecność w Górach Opawskich i w buczynach porastających Górę św. Anny. Ale dotychczas nie mieliśmy udokumentowanych sygnałów, że żyje w Borach Niemodlińskich i w Stobrawskim Parku Krajobrazowym, zwłaszcza w jego centralnej części, gdzie już odkryliśmy około 20 stanowisk! Orzesznica jest z tej rodziny najpospolitszym gryzoniem, co nie zmienia faktu, że jest chroniona i rzadko spotykana. Ale koszatka to wielka rzadkość w skali kraju, a już w naszym województwie to sensacja! Nigdy w życiu tylu wywiadów nie udzieliłem, co na jej temat!
– O żołędnicy nic Pan nie powiedział…
– Bo nie ma szans na spotkanie żołędnicy w naszych lasach, to bardzo rzadki gryzoń, ssak górski, którego obecność zaobserwowano jedynie w Beskidzie, w okolicach Babiogórskiego Parku Narodowego. W skali kraju wszystkie występujące u nas popielicowate są ujęte w Polskiej czerwonej księdze zwierząt, czyli rejestrze zagrożonych gatunków, tym większa nasza radość, że i popielica, i koszatka występuje w naszym województwie.
W tym roku, na zlecenie Urzędu Marszałkowskiego Województwa Opolskiego, rozpoczęliśmy we współpracy z Zespołem Opolskich Parków Krajobrazowych poszukiwania popielicowatych w Stobrawskim Parku Krajobrazowym, którego pracownicy wytypowali do przeszukania 60 miejsc potencjalnie atrakcyjnych dla popielicowatych.
– Jak się tropi popielice?
– Trzema powszechnie używanymi metodami: szuka się jej charakterystycznych pogryzów na owocach bukowych – to jest poprzecznie odgryziona jedna z klap, żaden inny gryzoń takich pogryzów nie zostawia (ale orzesznicy i koszatki tą metodą nie znajdziemy). Popielice uwielbiają owoce buka i jeśli jakiś owocuje w ich terytorium, na pewno go odwiedzą, zostawiając pod nim na ziemi zgryzione owoce. Druga metoda: w dojrzałych, liściastych lasach wiesza się na konarach drzew pułapki żywołowne, z zanętą pokarmową – i liczy się na szczęście, że skusi się na nią właśnie któryś z pilchów, a pułapka złapię nam łakomczucha… Nam szczęście nie dopisało – rano wypuszczaliśmy z pułapek myszy leśne, chrząszcze i wielkie ślimaki. Metoda trzecia – wiosną rozwieszamy na drzewach specjalnie zaprojektowane drewniane budki, podobne do ptasich (wykonał je Grzegorz Panicz, pracownik Stobrawskiego Parku Krajobrazowego), tyle że otwór wejściowy znajduje się od strony pnia, a jesienią sprawdzamy, czy budki znalazły uznanie w oczach pilchów i je zasiedliły.
– Były?
– We wrześniu i październiku zaglądaliśmy do budek, a tam pięknie spały nasze popielice i orzesznice!
– O koszatce dalej ani słowa…
– Koszatkę znaleźliśmy dzięki czwartej, można powiedzieć, że mojej autorskiej metodzie, bo nieujętej w zleceniu urzędu marszałkowskiego. Postanowiliśmy porozwieszać na starych, dziuplastych drzewach (buk, grab, dąb, lipa) nasze instytutowe fotopułapki, które instalowane były, na tydzień,w koronach drzew. Przeglądamy nocne nagrania na jednym ze stanowisk – i widzimy koszatkę! Ja po cichu na to liczyłem, ale bardzo po cichu, bo to zwierzę od stu lat u nas niewidziane i generalnie bardzo rzadkie w Polsce. Tymczasem dzięki fotopułapkom znaleźliśmy je już na kilku kolejnych stanowiskach.
– Jak się wabi koszatkę?
– Przede wszystkim na krem orzechowy i słodkie dżemy: brzoskwiniowy i truskawkowy. Zużyliśmy przez ten czas pewnie po 20 słoików tych słodkości, smarowaliśmy nimi punktowo drzewa, na które wycelowaliśmy oczy fotopułapek…
– My, czyli kto?
– Magdalena Cielniak, pracownik techniczny naszego instytutu i ja. O skuteczności kremu orzechowego opowiedział mi mój przyjaciel, prof. Mirosław Jurczyszyn z Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu, najlepszy specjalista od popielic w Polsce. Niejedną mysz pewnie przy okazji wykarmiliśmy…
– Popielicowate są rodziną zagrożoną. Co jest dla nich największym zagrożeniem?
– Człowiek i prowadzona przez niego gospodarka leśna. Orzesznica dobrze radzi sobie poza lasem, żyje w parkach, terenach zakrzewionych, tam, gdzie są inne owoce: maliny, jeżyny. Natomiast koszatka i popielica to gryzonie wybitnie leśne, co więcej – bardzo wrażliwe na fragmentacje środowisk leśnych. Wielkopowierzchniowe wycinki – a takie dziś to niemal norma – są dla nich bardzo niebezpieczne, bo te zwierzęta przemieszczają się, niemal wyłącznie skacząc po koronach drzew. Kiedy wycinka jest szeroka na kilkadziesiąt, a nawet sto metrów – żadna popielica tej odległości nie pokona skokiem, i będzie się trzymała kurczącej powierzchni zwartego lasu.
– Nie potrafi biegać po ziemi?
– Potrafi, ale jak wynika z badań wspomnianego Mirosława Jurczyszyna, maksymalna wycieczka popielicy drogą lądową sięga zaledwie 40 metrów! Tylko tyle, bo na ziemi popielica jest całkowicie bezbronna, zagrażają jej drapieżniki i z lądu, i z powietrza. To zwierzęta wybitnie nocne, nadrzewne, więc doskonale czują się w koronach drzew. Wracając do prowadzonej przez człowieka intensywnej gospodarki leśnej, która nie sprzyja tym gryzoniom – zagrożeniem dla nich jest też tzw. juwenalizacja, czyli odmładzanie lasów oraz nadreprezentatywność jednorodnych drzewostanów iglastych. Co ma robić w młodym lesie popielica, skoro drzewa nie mają jeszcze wystarczającej obfitości naturalnych dziupli dających schronienie latem, drzewa jeszcze nie owocują, bo są na to zbyt młode, a w dodatku drzewostan tworzy niemal wyłącznie dominująca w kraju sosna? A to są zwierzęta wybitnie związane z drzewami liściastymi: bukiem, żołędziem, grabem i leszczyną. Buk, jeśli już się w lesie zdarzy, owocuje dopiero w wieku około 60–70 lat, podobnie dąb. Ale jak już koszatka znajdzie taki drzewostan z dużym udziałem buka czy dębu, które owocują, to nie pożyje tam długo, bo przecież wiek rębności dla tych drzew to około 120–140 lat. Wspomniane wszystkie czynniki spowodowały, że te zwierzęta trafiły do Czerwonej księgi zwierząt, a w niektórych rejonach Polski całkowicie wyginęły.
– Wspomniał Pan, że kiedy pod koniec września zaglądaliście do budek, popielice spały. Nie za wcześnie?
-– Mawiamy, że ktoś śpi jak suseł, czyli długo. A suseł przesypia siedem – osiem miesięcy w roku. Popielica potrafi hibernować osiem, dziewięć miesięcy, a nawet dłużej, bo bywa i tak, że popielica budzi się, np. pod koniec maja, szacuje, że drzewa w tym roku będą słabo owocować, więc z powrotem kładzie się spać, bo po co ma na siłę szukać pokarmu... To strategia powiązana ze zdolnością do hibernacji. Ten rok był wybitnie urodzajny dla buków, drzewa owocowały jak szalone, mieliśmy dużo szczęścia, że zlecenie inwentaryzacji popielicowatych dostaliśmy właśnie teraz, bo zwierzęta były wyjątkowo aktywne. Oczywiście, z naszego ludzkiego punktu widzenia: co to za aktywność, skoro sen trwa tyle miesięcy. Ale popielice należą do tzw. w ekologii K-strategów – żyją długo, nawet do dziewięciu lat, powoli, rozmnażają się raz do roku, wydają niewiele potomstwa, to ich strategia życiowa, w przeciwieństwie do strategii typu „R”– żyć krótko i szybko, rozmnażać się często (np. myszy).
– Tracimy zasięg… Wraca Pan z lasu? Dziuple sóweczek znalezione?
– Nie ma. Grzybów trochę nazbierałem. Wracam.
– Dziękuję za rozmowę.
***
Dr Grzegorz Hebda – adiunkt w Instytucie Biologii UO. Zajmuje się badaniami nad zwierzętami ekosystemów leśnych, a od młodzieńczych lat fascynuje przyrodą. Przez wiele lat prowadził badania naukowe w najpiękniejszym lesie Europy – Puszczy Białowieskiej.
Fot.1 W takim lesie można spotkać popielice
Fot.2 Koszatka
Fot.3 Orzesznica
Fot.4 Popielica
Zdjęcia: Grzegorz Hebda