Koronawirus. Nasze pojedynki z czasem pandemii
Skoro
rządzący światem nie byli przygotowani na koronawirusowy kataklizm, to trudno się
dziwić, że zaskoczył on także każdego z nas. Na różne sposoby próbujemy nie dać
się obezwładnić temu zaskoczeniu.
Prof. dr hab. Janina Hajduk-Nijakowska, współpracownik Katedry Komunikacji Społecznej i Dziennikarstwa UO:
- Studenci pierwszego roku dziennikarstwa i komunikacji społecznej powinni zaliczyć w trwającym semestrze przedmiot: gatunki dziennikarskie. W tej sytuacji zaproponowałam im, by przeanalizowali krytycznie funkcjonowanie newsów w czasie pandemii. Sytuacja, w jakiej się znaleźli, narzuciła im sposób interpretowania tego zjawiska: przede wszystkim, skoncentrowali się głównie, co zrozumiałe, na źródłach internetowych, dostrzegli fakt szybkiego przemieszczania się informacji pomiędzy poszczególnym mediami oraz znaczącą rolę odbiorców, którzy nieświadomie wspomagają ten proces. „Temat pandemii bezustannie nas bombarduje – pisze jedna ze studentek – a informacje często zaprzeczają jedna drugiej”. Podając wiele tego typu przykładów, kończy swą analizę następującą refleksją: „Trzeba być świadomym człowiekiem i mieć swój rozum, aby wiedzieć, że nie należy ślepo wierzyć w każde słowo, które zostanie wypowiedziane w TVP”.
Medialne spekulacje, dezinformacje z „jadowitymi podtekstami”, gorączkowe poszukiwanie prawdy i zmasowany napływ „nieoficjalnych” informacji oraz „odgrzewane” teorie spiskowe – te sformułowania dominują w wypowiedziach pisemnych studentów. Jak zauważają, czas koronawirusa okazał się być również pandemią fake newsów.
„Gdyby koronawirus był walutą, wyprzedziłby zarówno dolara, euro, jak i funta; gdyby koronawirus był piosenkarzem, wyprzedziłby wideo Despacito w liczbie wyświetleń na Youtube w ciągu kilku dni” – stwierdził jeden ze studentów, przystępując do analizy fake newsów funkcjonujących obecnie w obiegu: „Doszło do tego, że palenie tytoniu i krowi mocz zostały zarejestrowane jako środek zapobiegawczy, a teoria, że to wszystko jest skutkiem wykorzystania bomby biologicznej przez Stany Zjednoczone lub Chiny, zalała cały Internet i nie tylko. Coraz częściej słyszy się głosy, że władze ukrywają prawdziwe liczby zgonów i wkrótce wszyscy umrą”.
Inny student ostro ocenia dziennikarzy, którzy jego zdaniem prowadzą szaleńczy wyścig: „kto prędzej dowie się, kim jest zainfekowany pacjent, kto pierwszy przeprowadzi wywiad ze specjalistą – wirusologiem, kto dotrze do pacjenta zero i przeprowadzi z nim rozmowę. Można by powiedzieć, że media oszalały”.
Fala fake newsów z prędkością światła zalała Internet, przysłaniając rzetelne informacje. News zdominował media w czasie pandemii, jednak trudno jest zwykłym odbiorcom dokonać selekcji informacji, ustalić, jaka jest prawda. Gwałtownie wzrasta więc aktywność użytkowników Internetu, poszukujących sposobu wyjaśnienia wątpliwości. Jedna ze studentek uznała, że dezinformacja oraz wszelkie wątpliwości powodują narastanie strachu, a odbiorcy stają się podatni na manipulacje; stwierdziła zatem jednoznacznie: „strach jest idealnym narzędziem pozwalającym na podporządkowanie sobie świata. W trakcie chaosu informacyjnego umiejętność selekcji i weryfikacji prawdziwości wiadomości jest z punktu widzenia odbiorcy kluczowa”.
Nie sądziłam, kiedy zaproponowałam studentom ten temat pisemnej pracy, że może ona stać się dla nich także formą pozyskiwania świadomego dystansu wobec rozgrywających się na ich oczach wydarzeń. Po przeczytaniu ponad 40 prac uważam, że zdecydowana większość z nich potrafiła przepracować koszmar postępującej epidemii koronawirusa, dostrzegła nie tylko wymagania stawiane dziennikarzom, ale również odbiorcom współtworzącym wraz z nimi medialny świat pandemii.