Epidemia koronawirusa. Czy cyfryzacja pomoże nam ją przetrwać?

Zdjęcie nagłówkowe otwierające podstronę: Epidemia koronawirusa. Czy cyfryzacja pomoże nam ją przetrwać?

Tekst publikujemy za zgodą autorów. Ukazał się na portalu polsatnews.pl 14 marca 2020 roku.

***

Czas i świat jaki dotychczas znaliśmy właśnie się skończył. Dla osób w średnim wieku – po raz kolejny. Polskie uczelnie, ale także szkoły powszechne mają zawieszoną dydaktykę przynajmniej na 2 tygodnie. Zarówno ministrowie jak rektorzy, dyrektorzy szkół nakłaniają i organizują tzw. eLearning, jednak to co jest na szybko proponowane niewiele ma wspólnego z uczeniem na odległość.

Zarówno w polskich jak zagranicznych mediach COVID-19 zajmuje od wielu dni, pierwsze miejsce. Nie powinno nas to dziwić, gdyż jest to zdarzenie dotykające nas wszystkich i bardzo niebezpieczne. Podejmowane środki mające przeciwdziałać rozszerzaniu się wirusa są bezprecedensowe w skali globu. Odwołane zajęcia w szkołach, uczelniach, konferencje, seminaria, spotkania. W mediach społecznościowych przewijają się zdjęcia pustych półek, samolotów, dworców, ulic itd. Podsycanie emocji, strachu, zaskoczenie. Dla wielu ludzi – prawie koniec świata – jak to nie będzie eventu, konferencji, spotkania, wszędobylskiego pośpiechu i bieganiny ? Zostać w domu ? Przecież tak się nie da...

Dla wielu z nas zaskakujące jest pozostanie w domu

Po pierwszym szoku powinien nastać czas refleksji. I powoli jest on widoczny przynajmniej w niektórych komentarzach i wypowiedziach. Czas i świat jaki dotychczas znaliśmy – właśnie się skończył. Dla osób w średnim wieku – po raz kolejny. Pewnego rodzaju kordony sanitarne (w znaczeniu efektu a nie de lege) pojawiły się 13 grudnia 1981 r. Odseparowano rodziny, miasta i wioski od siebie kordonami wojska, milicji i ZOMO. Nie z powodu wirusa ale chęci wolności. Kolejny koniec znanego nam świata nastąpił w 1989 roku.  Bolesne przejście od socjalizmu do kapitalizmu. Teraz koronawirus COVID-19. Zarówno kiedyś, jak i teraz świat się zmieni. Ważne, aby się zmienił na lepsze. Dotychczas tak było (po 1981 r. nastąpił 1989, a potem wejście do UE oraz NATO). Po 2020 też tak będzie.

Dla wielu z nas zaskakujące jest pozostanie w domu. Bez podróży, tułaczki, niekończących się spotkań, szkoleń konferencji, wyjazdów na uniwersytety. Ogólne narzekanie, że odwołano wszystko (nam także). Z drugiej strony – czy naprawdę musimy przejeżdżać cały kraj na krótkie spotkanie. Czy codziennie tysiące ludzi musi przyjeżdżać do dużych miast, szczególnie do Warszawy do pracy, na sympozja itd. Czy zdajemy sobie sprawę, ile CO2 wypuszczamy w powietrze jadąc z Bielska lub Gdańska do Warszawy na krótką wizytę. Ilu z przedsiębiorców przejeżdża miasta w te i z powrotem w wiecznym niedoczasie ale z mnóstwem spotkań. Jak wpływa nasze dotychczasowe przyzwyczajenie na klimat? Warto samemu policzyć sobie ile wytwarzamy ciągłymi podróżami CO2 i innych nieprzyjaznych substancji.

Miliony kilometrów mniej

Nagle, okazuje się iż znakomitą większość spotkań możemy odbyć nie ruszając się z miejsca. Mało tego nagle mamy więcej czasu, i nie tracimy efektywności, a jest wręcz odwrotnie. Wielu odkryło wideokonferencje, spotkania online, paperless, oraz możliwość podpisywania umów kwalifikowanym podpisem elektronicznym. Ile mniej milionów kilometrów przejedziemy? Po pandemii nie powinniśmy tego zmieniać. Oczywiście – spotkania online nie są takie same jak live. Tracimy część relacji, ale ile zyskujemy. No i jak to wpływa na syntetykę i profesjonalizację spotkań? Nie wspominając o niezarażaniu się wzajemnie.

Wydarzenia 2020 .r powinny mocno zdopingować państwo, szczególnie Ministerstwo Cyfryzacji do wzmożonych działań "depaperyzacji i odmiejscowienia" administracji ale także wymiaru sprawiedliwości. W czwartek podjęto decyzję o odwołaniu rozpraw sądowych do 31 marca 2020. Niech będzie to argumentem za wdrożeniem postępowań on line. Odpowiednie przepisy wprowadzono już w 2015 roku do procedury cywilnej. Należy je nieco zmodyfikować i umożliwić posiedzenia on line. Czy naprawdę pełnomocnik musi przejechać cały kraj na krótkie posiedzenie?

W niektórych sprawach jest to konieczne lub mocno wskazane, w wielu nie. W wielu państwach dopuszczono taką możliwość. Zgoda – żadna ze stron – ani sędziowie ani pełnomocnicy (i to obu korporacji) nie byli zainteresowani takim rozwiązaniem, przedkładając tradycję nad nowymi technologiami. Jest okazja zmienić zdanie. A jeżeli COVID-19 będzie z nami dłużej niż do 31 marca 2020 – może nie będzie wyjścia.

E-learning w praktyce

Polskie uczelnie, ale także szkoły powszechne mają zawieszoną dydaktykę przynajmniej na 2 tygodnie. Obserwując inne kraje, należy zakładać iż potrwa to dłużej. Zarówno ministrowie jak rektorzy, dyrektorzy szkół nakłaniają i organizują tzw. eLearning. Reforma szkół ale także szkolnictwa wyższego, delikatnie ujmując, niezbyt stawiała na taką formułę kształcenia. Chociażby limit 30 procent zajęć na uczelniach wyższych które mogą odbywać się eLearningowo. To co jest na szybko proponowane niewiele ma wspólnego z eLearningaiem, czy też uczeniem na odległość. W niedawno czytanym komentarzu jeden z naukowców sarkastycznie stwierdził iż eLearning i tradycyjny wykład to nie to samo i on preferuje tylko te drugie. Ma całkowitą rację. To całkowicie odmienne sposoby kształcenia.

Jeżeli ktoś zamierza nagrać monotonnie prowadzony wykład i umieścić na stronie wydziału – to proponujemy go oglądać/słuchać wieczorem w łóżku – efekt murowany. Jeżeli ktoś uważa, iż napisze studentom lub uczniom kilka zdań/stron tekstu i prześle mailem lub umieści na stronie, bądź wyśle zadania do rozwiązania mailem i później je sprawdzi – to nie jest ani uczenie na odległość, ani eLearning ani nic do tego podobne. To po prostu prowizorka, która niczego efektywnego dzieciom/młodzieży/studentom nie przyniesie.

Przygotowanie zajęć na odległość wymaga sporo wiedzy, multimediów, technologii, czasu, znajomości dydaktyki online a nie tylko znajomości materiału. Wiadomo co ma zostać przekazane/nauczone – mało kto wie jak. Na najlepszych uczelniach są specjalne zajęcia kilkusemestralne z zakresu tworzenia contentu eLearningu. To jest kombinacja multimediów, rozmów online, testów, zadań, filmów a nawet odpowiedniego doboru muzyki. Trudno znaleźć osobę która jest w stanie wysłuchać 1,5 godziny wykładu online. W chwili obecnej nie jesteśmy do tego gotowi. Będzie jak będzie, bo jak niektórzy podnoszą lepiej byle jak niż w ogóle (chociaż są chlubne wyjątki). Czas odrobić zadanie przez polską naukę i szkolnictwo w zakresie dydaktyki online. Wykształcić specjalistów, stworzyć kontent, produkty multimedialne itd. Same platformy eLearningowe lub komunikatory nie wystarczą. Autorzy niniejszego artykułu od lat prowadzą seminaria i wykłady online – ku zdziwieniu jednych a zadowoleniu drugich.

Kiedyś uporamy się z COVID-19. Wyciągnijmy wnioski z tego co się dzieje. Wykorzystajmy cyfryzację aby ludzie mogli pracować, uczyć się ale taż załatwiać sprawy zdalnie. Weźmy pod uwagę potrzebę ochrony klimatu i tam gdzie naprawdę nie musimy – bądźmy, ale zdalnie.

Dr hab. Dariusz Szostek, prof. UO, dr Maciej Kawecki

.