Nie żyje Karol Cebula, wielki przyjaciel naszego uniwersytetu

Zdjęcie nagłówkowe otwierające podstronę: Nie żyje Karol Cebula, wielki przyjaciel naszego uniwersytetu

Filantrop, samorządowiec, wydawca, hojny mecenas sztuki, od zawsze przyjaciel Uniwersytetu Opolskiego i jego honorowy senator. Pogodny, empatyczny, otwarty na drugiego człowieka, z pełnym humoru dystansem do siebie i świata.  Był z nami od lat, swoją obecnością zaszczycał ważne dla społeczności uniwersyteckiej chwile. Wspierał, pomagał, podnosił na duchu i wierzył w powodzenie wszelkich naszych uczelnianych planów, którym z całego serca kibicował.   

Karol Cebula zmarł w czwartek w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Miał 88 lat. Pozostanie po nim pustka nie do zapełnienia.

- Straciliśmy wielkiego przyjaciela, człowieka, który całym sercem wspierał nasze starania, by Uniwersytet Opolski uczynić silniejszym – wspomina prof. dr hab. Marek Masnyk, rektor UO. – Był jednym z tych wyjątkowych ludzi, którzy swoją dobrą energią obdarowywali wszystkich wokół, człowiekiem, który swoją pozycję wykorzystywał do tego, by czynić dobrze, który zarażał optymizmem. Będzie go nam ogromnie brakowało.   

Pogrzeb Karola Cebuli odbędzie się w sobotę 6 lipca. Msza św. rozpocznie się o godz. 10 w Parafii Podwyższenia Krzyża Świętego przy ul. Daszyńskiego 2 w Gliwicach. W ostatnią drogę kondukt wyruszy o godz. 13 spod Kaplicy Cmentarza Centralnego przy ul. Kozielskiej 120 w Gliwicach.

Kim był Karol Cebula

Laudacja wygłoszona w Opolu przez prof. Stanisława Sławomira Nicieję z okazji przyznania Karolowi Cebuli Diamentowego Lauru Umiejętności i Kompetencji 15 stycznia 2018 r.

Karol Cebula (rocznik 1931) wywodzi się ze starej śląskiej mieszczańskiej rodziny, której gniazdem rodowym są Gliwice. Jego ojciec, Teodor Cebula (1899-1950), z wykształcenia ślusarz, całe życie zajmował się jednak biznesem: był komiwojażerem – prowadził sprzedaż dzieł sztuki oraz książek i na tym zrobił duże pieniądze. Był znanym działaczem polonijnym w Niemczech i uczestnikiem powstań śląskich na niemieckim wówczas Śląsku. Czuł się Polakiem i marzył, aby Gliwice stały się kiedyś miastem polskim. Gdy przed wybuchem II wojny światowej hitlerowcy wzmocnili terror w stosunku do polskiej mniejszości na Śląsku, rodzina Cebulów została poddana represjom. Skonfiskowano im okazałą, stojącą przy Kanale Gliwickim kamienicę oraz sklep wielobranżowy. Hitlerowcy nie mogli darować Teodorowi Cebuli, że ostentacyjnie demonstrował swą polskość. Trafił więc do więzienia, gdzie bez wyroku przesiedział trzy lata. 

Matką Karola Cebuli była gliwiczanka – Józefina Baer (1899-1940). Mimo niemieckiego nazwiska była również polską patriotką. Zmarła przy porodzie i była w pewnym sensie ofiarą hitlerowskiego rozporządzenia, że w wypadku trudnego porodu, gdy jest ryzyko śmierci dziecka albo matki, lekarz miał obowiązek ratować w pierwszym rzędzie dziecko. Narodzone dziecko przeżyło matkę tylko 10 miesięcy. Teodor Cebula do końca swego życia uważał, że hitlerowcy zabrali mu ukochaną żonę. Małżeństwo Cebulów było wyjątkowo udane i dobrze sytuowane.
Lata chłopięce Karola Cebuli przypadły na czas wojny i położyły się wielkim cieniem na jego młodzieńczej biografii. Przez całą wojnę uczęszczał do szkoły niemieckiej. Język polski znał tylko z domu. Zapamiętał z lat szkolnych alianckie naloty na Kędzierzyn, gdzie produkowano benzynę syntetyczną.

Od początku 1945 roku Armia Czerwona dzień po dniu wypierała ze Śląska przegrywających wojnę Niemców. 14-letni Karol był świadkiem 21 stycznia 1945 roku wejścia Rosjan do Gliwic i zajmowania przez nich poszczególnych dzielnic miasta. Widział, jak z sąsiedniego domu Rosjanie wyprowadzili z piwnic zgromadzonych tam mężczyzn i rozstrzeli. Przypadek zdecydował, że gdy Rosjanie znaleźli ukrywających się w piwnicy Karola i jego ojca, nie podzielili oni losu swych sąsiadów. W piwnicy tej bowiem ukrywał się również Ukrainiec, robotnik wywieziony tu na roboty przymusowe. On to powiedział o Cebulach Rosjanom, że to Polacy, życzliwi i pomagający mu w nieszczęściu. Oświadczenie Ukraińca uratowało Cebulom życie.
Ojciec, pragnąc zabezpieczyć wyrosłego ponad wiek Karola (182 cm wzrostu) przed wywózką w głąb Rosji, dopisał do jego metryki pięć lat i wpadł na przewrotny pomysł, aby wstąpił on do oddziału Armii Czerwonej, który stacjonował w Gliwicach. Był to fortel na miarę wyobraźni Henryka Sienkiewicza. W ten sposób Karol Cebula na półtora roku stał się czerwonoarmistą pracującym na zapleczu frontu jako pocztylion kursujący na trasie Gliwice-Wrocław-Legnica. Wiele wówczas widział, co działo się na Śląsku: ogromne fale przesiedleńców, opustoszałe domy i miasteczka, watahy szabrowników i rabusiów, pełne dworce wygnańców i osadników, szczęście i nieszczęście, krew i łzy.
Jego późniejsza biografia przypomina losy innych śląskich selfmademanów, tak wybitnych jak choćby Karola Goduli – króla śląskiego hutnictwa cynkowego, Józefa Szołtyska Spencera – śląskiego wynalazcy defibrylatora, oraz Alojzego i Norberta Kwaśników (fundatora pomnika Jana Dobrego w Opolu). To są ludzie pracy organicznej. Można ich przyrównywać do twórców polskiego przemysłu, takich jak choćby Hipolit Cegielski w Wielkopolsce, Stanisław Szczepanowski w Galicji czy Aleksander Skirmunt na Polesiu. 

W 1946 roku Karol Cebula został zwolniony z wojska. Miał piętnaście lat i wspólnie z ojcem udał się do Głubczyc, gdzie znajdowała się w stanie nienaruszonym niemiecka fabryka bomb „Awia”. Teodor Cebula miał firmę rozbiórkową, która podjęła się przewiezienia pięciu dużych hal „Awii” do Milowic koło Sosnowca. Po pięciu miesiącach hale te zostały przewiezione. Stoją w Milowicach do dziś – produkuje się w nich butle gazowe.
Tam, w Głubczycach, Karol praktycznie uczył się kierowania firmą. Po powrocie do Gliwic podjął naukę w szkole, aby uzyskać świadectwo dojrzałości i praktyczny zawód technika budownictwa naziemnego. Jako technik z wykształcenia podejmował się różnych zadziwiających prac. Brał udział m.in. we wznoszeniu gmachu operetki gliwickiej, budował też tzw. „szybkościowce” na gliwickim osiedlu „Trynek”. Był to czas wyścigu pracy i Karol, Cebula, chcąc nie chcąc, uczestniczył w tych przedsięwzięciach, które miały na celu szybką budowę domów mieszkalnych – stawiano dom dwupiętrowy w ciągu np. tygodnia, z tym że proces przygotowania do bicia rekordu trwał czasem pół roku.
W 1950 roku przeniósł się do Jeleniej Góry, gdzie stworzył biuro projektowe i zajął się przebudową sieci sklepów. W 1951 roku uczestniczył w odbudowie zabytkowego hotelu „Śnieżka” w Szklarskiej Porębie. W 1952 roku związał się we Wrocławiu z przedsiębiorstwem wiertniczym, wykonujący studnie głębinowe i poszukującym złóż szamotowych. Prowadził wiercenia w Wałbrzychu, Legnicy i Nysie.

W 1953 roku związał się ze Strzelcami Opolskimi i rozpoczął działalność jako właściciel firmy. Początkowo zajmował się wierceniem studzien głębinowych i ustalaniem miejsc, gdzie takie studnie można wiercić. Później rozpoczął produkcję zabawek z metali i tworzyw sztucznych. W 1958 roku powołał zakład ślusarsko-tokarski, który przez kilkadziesiąt lat świadczył usługi wyłącznie na eksport, specjalizując się w produkcji części do maszyn z materiałów powierzonych przez firmy zagraniczne, bo w PRL nie było takich komponentów.
Po zmianie systemu politycznego w Polsce, u schyłku lat osiemdziesiątych, powołał do życia spółkę „Intersilesia” w Strzelcach Opolskich. Spółka ta trudniła się pierwotnie transportem międzynarodowym, później importem napojów bezalkoholowych oraz chemii gospodarczej. Następnie z firmą niemiecką Schmees rozpoczął produkcję kosmetyków i artykułów chemii gospodarczej, stając się z czasem znaczącym producentem na rynku polskim i zagranicznym.
W 1998 roku „Intersilesia” stała się spółką polsko-angielską. Wyposażona w nowoczesne maszyny, zatrudniała około 400 pracowników. W 2000 roku w konkursie na „Najlepszy Produkt Opolszczyzny” otrzymała najwyższy laur.

Karol Cebula ma ugruntowaną opinię społecznika niezwykłej klasy i wrażliwości, który pracuje na rzecz własnego otoczenia. Gdyby kumulował zarobione pieniądze, byłby dziś jednym z najbogatszych ludzi w Polsce. Cebula nigdy nie dbał o własne bogactwo. Umiał się nim dzielić. A zdarzało się, że je rozdawał. Za swoją działalność gospodarczą i społeczną był wielokrotnie nagradzany i wyróżniany.
Jest posiadaczem m.in. Złotego Lauru Umiejętności i Kompetencji, otrzymał prestiżową nagrodę „Nowej Trybuny Opolskiej” – „Złotą Spinkę” w kategorii biznesu. W 2003 roku został wyróżniony przez ministra Waldemara Dąbrowskiego tytułem „Mecenasa kultury”. Posiada dwie statuetki „Lidera polskiego biznesu”.
Jest fundatorem wielu pomników, m.in.: „Piety Śląskiej” w Strzelcach Opolskich (poświęconej ofiarom wojen i przemocy), kompleksu barokowych rzeźb personifikujących „Cztery Pory Roku” (które zdobią Wzgórze Uniwersyteckie w Opolu). Ma poważny udział finansowy w stworzeniu unikatowych rzeźb współczesnych przedstawiających wybitnych poetów i muzyków, twórców polskiej piosenki, m.in. Agnieszki Osieckiej, Czesława Niemena, Marka Grechuty, Jeremiego Przybory i Jerzego Wasowskiego, Jonasza Kofty, Wojciecha Młynarskiego, a także Jerzego Grotowskiego i Edmunda Osmańczyka. Te rzeźby, które są dziś ozdobą ogrodów uniwersyteckich w Opolu, wsparł znaczną kwotą, a odsłonięciu tych pomników towarzyszyły duże koncerty, które również finansował Karol Cebula ze swoich środków.
Łożył też pieniądze na wsparcie domów dziecka, Związku Emerytów, Polskiego Czerwonego Krzyża, związków kombatantów, szpitali, domów pomocy społecznej, klubów sportowych, straży pożarnej. Wspierał finansowo Teatr Nowy w Warszawie, Teatr Lalek w Opolu, Zespół „Śląsk”, Filharmonię Opolską, Teatr im. Kochanowskiego w Opolu, Towarzystwo Przyjaciół Śląska w Warszawie, Uniwersyteckie Stowarzyszenie na Rzecz Ratowania Zabytków Śląska Opolskiego. Był i jest od lat przyjacielem artystów. Znana jest jego przyjaźń z Adamem Hanuszkiewiczem i Danielem Olbrychskim.

Na przełomie lat 80. i 90. XX wieku był bardzo aktywnym działaczem Stronnictwa Demokratycznego. Miał swój udział w zawarciu historycznej koalicji Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego, Stronnictwa Demokratycznego i NSZZ „Solidarność”, która utorowała drogę do premierostwa Tadeuszowi Mazowieckiemu. W latach 1989-1991 był sędzią Trybunału Stanu i delegatem Polski do Międzynarodowej Organizacji Pracy w Genewie. W tym czasie spotykał się m.in. z kanclerzem Helmutem Kohlem. Jest też wydawcą pisma regionalnego „Strzelec”. Jest Honorowym Senatorem Uniwersytetu Opolskiego, fundatorem stypendiów naukowych i jednym z głównych inspiratorów powstania w Opolu kierunku lekarskiego i Collegium Medicum UO.

***
Nie sposób wymienić wszystkich zasług Karola Cebuli. Jest to człowiek skłonny zawsze do gestów dobroci. Filantrop – sięgający do swego portfela, gdy tylko wymaga tego zaistniała sytuacja. Jego wrażliwość społeczna i instynkt polityczny działają jak czuły barometr.

Karol Cebula jest wizjonerski i kreatywny. Posiada wielki dar skupienia wokół siebie ludzi, dzielenia się sukcesem i radością. Daje poczucie bezpieczeństwa i głębokiego sensu życia.

Zdjęcie: Witold Chojnacki

.