„Nie tracę nadziei, że te drzwi się jeszcze otworzą”

Zdjęcie nagłówkowe otwierające podstronę: „Nie tracę nadziei, że te drzwi się jeszcze otworzą”

Spotkania. Opowieść o wierze w człowieka – to tytuł książki, będącej zapisem długiej rozmowy Dawida Kwiatkowskiego z prof. Marianem Zembalą, która miała być głównym tematem spotkania. Bo 18 marca br. Miejska Biblioteka Publiczna w Opolu gościła profesora Mariana Zembalę, wybitnego kardiochirurga, transplantologa, współtwórcę zabrzańskiej kardiochirurgii i transplantologii, członka zespołu lekarzy (z prof. Zbigniewem Religą na czele), którzy przeprowadzili pierwszą w Polsce transplantację serca. Sam profesor Zembala, jako pierwszy w naszym kraju, dokonał przeszczepu płuco-serca; obecnie jest szefem słynnego w całej Europie Śląskiego Centrum Chorób Serca. I – dodajmy – współtwórcą i wykładowcą Instytutu Medycyny Uniwersytetu Opolskiego.

Książka, która miała być głównym tematem, okazała się być tylko jednym z wątków wzruszającego spotkania z opolanami, które prowadziła Małgorzata Lis-Skupińska, a które rozpoczęło się od projekcji filmu. Z ekranu wiszącego nad sceną gestykulujący, energiczny profesor Zembala wykładał swoje lekarskie credo, a słowem najczęściej przez niego używanym była empatia. Po projekcji siedzący w inwalidzkim wózku profesor (po przebytym wylewie powoli, ale skutecznie wraca do zdrowia) powiedział: – Na razie zatrzasnęły się przede mną drzwi, ale nie tracę nadziei, że jeszcze się otworzą… A jeśli nawet zostanę na tym wózku, to i tak będę robił wszystko, co będę mógł.

I, jak wiadomo, robi, bo mimo choroby pracuje, konsultując pacjentów w Śląskim Centrum Chorób Serca. 

Ale wróćmy na salę Miejskiej Biblioteki Publicznej, gdzie prof. Marian Zembala opowiada o swojej rodzinie, przyczynach, dla których zdecydował się studiować medycynę, o swoich mentorach i przyjaciołach, o początkach polskiej i światowej kardiochirurgii. O odwadze w końcu, bez której nie wyobraża sobie pracy lekarza: – Tej pracy musi towarzyszyć przekonanie, wiara, że się uda! Że pokonamy przeciwnika, jakim jest choroba. 

Pojawił się i wątek słynnego filmu "Bogowie", w którym rolę profesora Zembali grał  Piotr Głowacki (rolę prof. Zbigniewa Religi – Tomasz Kot). Słynnego filmu o "nieskromnym tytule" – jak powiedział profesor, przywołując podobną opinię żony nieżyjącego profesora Religi: – To jest ogromnie egocentryczne, prosiliśmy, żeby ten film zatytułować inaczej… Nie dało się, ale po premierze ks. abp Alfons Nossol żartobliwie mnie uspokoił, że ta liczba mnoga wszystko tłumaczy. Że nie podszywamy się pod Boga.

Długa jest lista osób, których nazwiska profesor Zembala wymienił podczas tego poniedziałkowego spotkania. Byli wśród nich profesorowie: Franciszek Kokot, Jacek Moll, Christiaan Barnard, Francois Hitchcock, Wiktor Bross, Zbigniew Religa i wielu, wielu  innych. A wśród nich nazwiska osób dobrze znanych Opolanom. Jak choćby ks. abp Alfons Nossol, dla profesora Zembali "symbol człowieka, który zrobił ogromnie dużo dla pojednania, wielka postać Kościoła, nie tylko opolskiego". 

Profesor nie szczędził słów uznania także opolskim lekarzom, władzom regionu oraz  władzom naszego uniwersytetu, za podjęcie trudu uruchomienia na Uniwersytecie Opolskim kierunku lekarskiego.

– Medycyna w Opolu to wielka rzecz dla całego regionu. I wielka nobilitacja. Akademickość jest swego rodzaju dopalaczem, stymulatorem rozwoju szpitala klinicznego i jego kadr, a to służy pacjentom, nam wszystkim. Nie byłoby tego kierunku, gdyby nie pani rektor – powiedział prof. Marian Zembala, zwracając się do obecnej na sali prorektor prof. Wiesławy Piątkowskiej-Stepaniak. – Była pani spiritus movens tego przedsięwzięcia i dopóki żyję, będę o tym świadczył. Gdyby nie pani, gdyby nie pan rektor, gdyby nie kochany Karol Cebula, władze regionu, samorządowcy, którzy nas w tym dziele wspierali… Jestem państwu bardzo wdzięczny, dziękuję. 

– Raczkujący kierunek lekarski to początek drogi – przyznała prorektor prof. Wiesława Piątkowska-Stepaniak, dodając: – To mały kroczek, ale profesor daje nam taką siłę i wiarę, że kiedyś powiemy, że był to krok milowy. To dzięki panu dołączyli do nas lekarze takiej klasy, jak profesorowie Marian Klinger, Marek Gierlotka, a mogłabym wymieniać jeszcze wielu…

A na koniec spotkania prof. Marian Zembala przywołał jeszcze jedno związane z naszą uczelnią nazwisko – profesora Stanisława S. Nicieji.

– Od wielu lat w zabrzańskim Centrum Chorób Serca szkolimy lekarzy z Ukrainy (wiem, że na Uniwersytecie Opolskim studiuje młodzież ukraińska – bardzo wam za to dziękuję), także władających językiem polskim lekarzy z Tarnopola i Lwowa. I pewnego dnia zrobiłem taki eksperyment: podarowałem im jeden z tomów "Kresowej Atlantydy". Po dwóch tygodniach mówi do mnie jeden z nich: "Ja dotąd nie zdawałem sobie sprawy, ile nas łączy, że mamy wspólne korzenie… Powiedział też coś więcej: ten człowiek dokumentuje zjawiska, ale on nie jątrzy!" I ja też tak to widzę. Profesor Nicieja buduje pomosty między nami a Ukraińcami, pomaga zrozumieć nam wszystkim naszą tożsamość. On naszej historii nie modyfikuje, nie ocenia, ale ocala – na kartach swoich książek – od zapomnienia.

Tekst: Barbara Stankiewicz-Buchowska

Zdjęcia: Sławomir Mielnik

4
4
4
4
.