„Trylobity są po prostu urocze” - mówi zdobywczyni Diamentowego Grantu

Zdjęcie nagłówkowe otwierające podstronę: „Trylobity są po prostu urocze” - mówi zdobywczyni Diamentowego Grantu

Na pierwszym planie Agata Kowalewska ze swoją promotorką prof. Eleną Jagt-Yazykovą (archiwum prywatne)

Agata Kowalewska, studentka paleobiologii na naszej uczelni, jako pierwsza w historii Uniwersytetu Opolskiego zdobyła Diamentowy Grant Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Tak piękny wynik przyniosły jej badania nad trylobitami.  

Beata Łabutin: Jest Pani pierwszą w historii Uniwersytetu Opolskiego zdobywczynią Diamentowego Grantu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Jakie to uczucie?

Agata Kowalewska: Bardzo się cieszę! Spełniło się moje marzenie. To niesamowite, gdy ktoś docenia naszą pracę. O Diamentowym Grancie pierwszy raz usłyszałam już kilka lat temu i pomyślałam wówczas, że to wspaniałe wyróżnienie. Nie sądziłam wtedy, że je zdobędę… Poza tym cieszę się, że przyczyniam się do promocji kierunku i uczelni. Zależy mi też na tym, aby pokazać, iż nie tylko południowa część kraju ma potencjał paleontologiczny.

Jak to się stało, że trafiła Pani na studia na UO - na kierunek paleobiologia? Czy to wynik Pani zainteresowań, np. z czasów dzieciństwa i fascynacji przeszłością?

Jako dziecko lubiłam dinozaury, do dziś mam na półce dużą figurkę Allozaura, którą dostałam od babci. W gimnazjum i liceum wiązałam swoją przyszłość ze studiami humanistycznymi, ale krótko przed maturą stwierdziłam, że studiowanie prawa nie jest dla mnie, za to jako bardzo fascynujące uznałam nauki o Ziemi.

Studia pierwszego stopnia z geologii ukończyłam na Uniwersytecie Gdańskim. Od początku wiedziałam, że nie ma tam drugiego stopnia z tego kierunku, więc po licencjacie będę musiała szukać innych rozwiązań. Gdy byłam na drugim roku, natknęłam się na informację w internecie o studiach paleobiologicznych w Opolu. Zaintrygował mnie ten kierunek, ponieważ łączy zagadnienia biologiczne i geologiczne, a na dodatek jest międzynarodowy. Pomyślałam, że to coś dla mnie, ale szybko doczytałam, że studia odbędą się w ramach dwuletniego projektu i skończą się zanim będę mogła zacząć. Na szczęście jednak postanowiono, że będą kontynuowane.

Pani promotorką jest prof. Elena Jagt-Yazykova, współtwórczyni kierunku paleobiologia, który Pani wybrała. Prof. Yazykova poinformowała, że została Pani zaproszona do Szkoły Doktorskiej UO. Podejmie Pani studia doktoranckie?

Właściwie już na studiach pierwszego stopnia stwierdziłam, że chcę w przyszłości robić doktorat. Z zaproszenia do rekrutacji chętnie skorzystam, ale prawdopodobnie dopiero za rok. Mogłabym oczywiście próbować już teraz, z racji grantu, ale po długich przemyśleniach uznałam, że będzie mi ciężko pisać dwie prace magisterskie (studiuję również oceanografię na Uniwersytecie Gdańskim) i zaczynać studia doktoranckie.

Jak spożytkuje Pani przyznane pani w ramach grantu finanse? Ma już Pani plan dalszej pracy? Jak ona będzie wyglądała i jak długo potrwa?

Mam rozpisany plan pracy na najbliższe cztery lata, tyle właśnie założyłam we wniosku o grant. Pieniądze przeznaczę między innymi na niezbędny ekwipunek terenowy i laboratoryjny (młotek geologiczny, mikroskop, grawerka), dojazdy, a także na udział w licznych konferencjach krajowych i zagranicznych.

W każdym z sezonów będę najpierw zbierać materiał w terenie, potem preparować go, opisywać i przygotowywać się na konferencje. Planuję także publikacje.

W jaki sposób doszło do tego, że zajęła się Pani akurat bardzo trudną grupą wymarłych stawonogów – trylobitami? Podobno u nas na uczelni nikt nie zajmował się przedtem tą grupą…

Właściwie to była taka miłość od pierwszego wejrzenia. Może to śmieszne, ale uznałam, że są urocze. A kiedy zaczęłam się o nich uczyć, czytać publikacje itp., zachwyciło mnie to, iż były bardzo „zaawansowane” jak na swoje czasy, chociażby patrząc pod kątem ich behawioru. Przykładowo, po tak zwanej wylince, kiedy nowy pancerz nie był wystarczająco mocny, przebywały w grupach, żeby chronić siebie nawzajem. Fascynująca jest też różnorodność trylobitów oraz ich wyspecjalizowanie, choć możliwe, że po części to właśnie ono doprowadziło je do zguby…

Szybko stwierdziłam, że to właśnie trylobity chciałabym badać i napisałam pracę licencjacką o pozostawianych przez nie skamieniałościach śladowych, z tym, że była to praca na podstawie dostępnej literatury.

Jak wyglądają Pani badania? Uczestniczy Pani w wykopaliskach? Czy też może to czysto teoretyczne prace?

Moje badania odbywają się zarówno w terenie, jak i laboratorium oraz przy wykorzystaniu literatury. Skamieniałości poszukuję na gdyńskich klifach, wśród eratyków przyniesionych przez lądolód. Najpierw rozglądam się za paleozoicznymi skałami osadowymi, a potem rozbijam je młotkiem i patrzę, co się w nich znajduje. Szukam przede wszystkim trylobitów i małżoraczków. Czasami zdarza się, że okaz od razu jest widoczny i nawet nie trzeba łupać. Bywa jednak i tak, że łupię i łupię, a stawonogów ani śladu…

W poszukiwaniach pomaga mi chłopak, a ostatnio przyjechała nawet moja promotorka i jej mąż.

Z kolei pierwsze okazy były odnalezione z kolegami, gdy przygotowywaliśmy poster na konferencję o skamieniałościach z trójmiejskich plaż. Potem preparuję okazy, np. za pomocą igieł, ale jest to trudne, gdyż skały są bardzo twarde, skamieniałości zaś niewielkie i łatwo je uszkodzić. Kwas też jest ryzykowny, więc ciężka sprawa…

 Później oglądam wszystko pod mikroskopem, porównuję z literaturą, opisuję.

Gdzie Pani mieszka na co dzień? Czym się zajmuje? Czy paleobiologia to Pani jedyna pasja, czy może jedna z wielu? Czy ma Pani plany związania się z tą nauką na przyszłość?

Mieszkam w Pelplinie, niewielkim miasteczku na Kociewiu, leżącym około 60 km od Trójmiasta. Oprócz paleobiologii studiuję jeszcze oceanografię ze specjalnością fizyka morza. Z paleobiologią jak najbardziej wiążę swoją przyszłość i mam nadzieję, że mi się to uda.

Jak rodzina podchodzi do Pani nauki i zainteresowań?

Rodzina mnie wspiera i kibicuje mi. Cieszę się, że zaakceptowali fakt, iż tuż przed maturą kompletnie zmieniłam swoje plany. Co zabawne, dalszej rodzinie czasem muszę wyjaśniać, że paleontologia to nie archeologia.

Pasji mam właściwie sporo. Uwielbiam literaturę, sama też próbuję pisać, np. opowiadania, zajmuję się również copywritingiem. Poza tym fascynują mnie góry, nie wyobrażam sobie życia bez górskich wycieczek. Jestem też wielką miłośniczką zwierząt i… skoków narciarskich.

Jak się Pani studiuje w Opolu? Przeżyła tu Pani jakieś zaskoczenia?

Jestem zachwycona przyjazną atmosferą, która panuje na naszym kierunku. Z radością jadę na każdy nasz zjazd i wielka szkoda, że w ubiegłym semestrze większość z nich nie mogła się odbyć „na żywo”. Cieszę się, że mogę dowiedzieć się tak wielu nowych rzeczy. Poza tym mamy okazję zobaczyć wiele miejsc, chociażby na zajęciach terenowych, a także brać udział w wykopaliskach. Opole jest bardzo ładnym miastem, a sam kampus uniwersytecki również pozytywnie mnie zaskoczył. A najważniejsze, że mam wspaniałą promotorkę, której ogromnie dziękuję za wszelką pomoc i rady.

Rozmawiała Beata Łabutin

1
.